Pamiętam megahejt jaki lał (i leje) się z wpisów sPiSkowych zamachofili (czy innych apostołów prezesa dobrej zmiany), gdy prezentowałem tezy o tym, że przyczyną, jedną z przyczyn, kluczową, katastrofy smoleńskiej był stan polskiej armii, w tym przypadku lotnictwa. Bałagan w szkoleniu, mentalność post-LWP, brak odpowiedzialności, wykonywanie jedynie na papierze, ogólnie degrengolada. I to spotkanie rosyjskiego bardaku (post-CA; ros. Sowieckaja Armia) z polskim bajzlem było kluczowym czynnikiem, który spowodował „bliskie spotkanie III stopnia” PLF101 z przeszkodami terenowymi.
Upłynęło parę latek i nagle czołowy obrońca „honoru polskiego oficera i żołnierza” mówi tak:
... stopień ..., nieodpowiedzialności, świadomie realizowanego bałaganu, zamieszania w armii przekraczał wszystko, co można sobie wyobrazić –
http://www.rmf24.pl/fakty/polska/news-ostre-starcie-antoniego-macierewicza-z-poslami-po-poszlo-o-a,nId,2164882
A komisja przez niego powołana będzie nam wciskała kit, że „nieodpowiedzialność, bałagan i zamieszanie w armii”cudem omijały rodzaj sił zbrojnych dowodzonych przez generała wyniesionego na ołtarze comiesięcznych spędów i nie miały wpływu na katastrofę śmigłowca Mi-8 z premierem Millerem, katastrofę samolotu CASA i na koniec katastrofę pod Smoleńskiem.
Przychodzi mi na myśl to stare powiedzonko ze szkolnego podwórka:
„Pitagoras twierdzi, że matematyka śmierdzi, a Archimedes dowodzi, że to nic nie szkodzi!”.
